Wiecie, że przywiązuję dość dużą wagę do diety Ufolinka. Dbam o to by jego dieta była odpowiednio zbilansowana i dostosowana do jego wieku. Staram się unikać cukru oraz niezdrowych dodatków. Praktycznie do roku synek nie wiedział co to cukier. Teraz wprawdzie nie podaję mu słodyczy, ale zjada już serki homogenizowane i jogurty z zawartością cukru. Oczywiście wybieram te, gdzie zawartość cukru jest najmniejsza. Unikam również poniższych składników:
- syropu glukozowo-fruktozowego - tańszy zamiennik cukru, odpowiedzialny za otyłość. Niestety znaleźć go można praktycznie we wszystkim, między innymi w jogurtach, serkach homogenizowanych, dżemach, słodyczach, napojach, ketchupach, gotowych sosach itd.
- aspartamu - rakotwórczy, syntetyczny zamiennik cukru. Występuje między innymi w produktach light i kolorowych napojach.
- tłuszczy trans, czyli inaczej utwardzonych tłuszczy roślinnych - najgorszy rodzaj tłuszczu. Wywołuje choroby serca, cukrzycę, Alzheimera. Odpowiedzialny jest również za raka. Znajdziemy je między innymi w margarynach i gotowych ciastach.
- mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM) - to mieszanka mięsa, kości, tłuszczu, chrząstek, skóry, tkanki łącznej i ścięgien. Często znajduje się w parówkach, pasztetach, mieszanych wędlinach, konserwach mięsnych itp.
- konserwantów:
- E 200 – kwas sorbowy/sorbinowy - dość często powoduje reakcje alergiczne. Znajdziemy głównie w serach i mrożonych pizzach
- E 210 - 219 (w tym E 211 – benzoesan sodu) - znaleźć go można w przetworach owocowych i warzywnych, napojach gazowanych, wodach smakowych, konserwach rybnych itd. W połączeniu z witaminą c może przekształcić się w rakotwórczy benzen, co ma szczególne znaczenie w przypadku gazowanych napojów, w których stosuje się jednocześnie obie te substancje. Osobiście jestem uczulona na benzoesan sodu i wychodzi mi po nim pokrzywka na twarzy.
- E 220 dwutlenek siarki - często spotyka się go w suszonych owocach, powoduje że produkty spożywcze tracą witaminy.
- E 221-227 - zakłócają pracę jelit (dziecko może mieć problemy z wypróżnieniem)
- E 230-232 fenol i jego pochodne - impregnuje się nimi skórki cytrusów. Dlatego warto myć cytrusy przed obraniem. Mogą powodować różnego rodzaju odczyny skórne (u mnie powodują), a nawet zatrucie pokarmowe.
- E 239 rakotwórcza heksamina - nic dodać nic ująć
- E 240-252 w tym E-249 azotyn sodu i E-250 azotyn potasu - dodatki służące do peklowania mięsa. Uwalniają substancje rakotwórcze. Nie należy podgrzewać.
- przeciwutleniaczy, które są substancjami chemicznymi i zaburzają pracę wątroby - E 300 i w górę, szczególnie: E 320 – BHA - zwiększa poziom cholesterolu, wpływa na rozkład witaminy D, niedozwolony dla małych dzieci! oraz E 321 – BHT - zwiększa poziom cholesterolu, rakotwórczy, wywołuje wysypkę, niedozwolony dla małych dzieci!
- substancji zagęszczających i żelujących, emulgatorów i stabilizatorów - często wywołują uczulenia, poza tym mogą być przyczyną gorszego trawienia. Unikać powinno się w szczególności: E 400 kwas alginowy, E 401 alginian sodu, E 407, E 413, E 414 guma arabska, E 420, E 421, E 461 – E 466
- szkodliwych barwników- szczególnie powinno się unikać E 110, E124, E151
Jeśli dotrwaliście do końca, to sami widzicie że sporo tego. Oczywiście nie jesteśmy w stanie wszystkiego uniknąć i wszystkiego wyeliminować. Pomimo to zachęcam do czytania etykiet i wybierania żywności jak najmniej przetworzonej.
Niestety moja kontrola nad tym co je Ufolinek została mocno ograniczona, nad czym bardzo ubolewam. Od poniedziałku Mały spożywa trzy posiłki w Klubie Malucha (śniadanie, obiad i podwieczorek). Na szczęście jadłospis jest ustalany przez dietetyka, dzięki czemu jest dobrze zbilansowany. Jednak nie wiem jakiej jakości są produkty.
Większość ludzi nie przywiązuje wagi do tego co je. A szkoda. Moim zdaniem większość chorób, w tym nowotwory są efektem tego co dostarczamy swojemu organizmowi wraz z pożywieniem. Dlatego zwracajmy uwagę na etykiety chociaż w przypadku produktów, które kupujemy dla naszych pociech...
Polecam „E dodatki do żywności” na Androida: https://play.google.com/store/apps/details?id=pl.artmetic.edodatki
OdpowiedzUsuńZ tym się niestety muszę zgodzić. Nie patrzymy na to, co jemy, ale w większości przypadków słyszę tylko: "I co z tego. Na coś trzeba umrzeć"... Trochę, a nawet bardzo jest to przykre, ale niestety nie mamy w zwyczaju sami przed sobą się przyznawać, że coś trzeba w naszym życiu zmienić, a przynajmniej w pewnych przyzwyczajeniach. Dziękuję za ten artykuł. Wypiszę sobie listę składników, których trzeba omijać i postaram się to wprowadzić w życie, ale najpierw wyprawka dla noworodka, ponieważ czekam na narodziny mojego małego szkraba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń