poniedziałek, 29 czerwca 2015

MIESIĘCZNE WYDATKI NA NIEMOWLAKA - CZERWIEC




W czerwcu w końcu udało obniżyć się miesięczne koszty. A wszystko dzięki temu, że praktycznie nie kupujemy już słoiczków ani emolientów. Synek na obiad je to co my, na deser świeże owoce, a kaszkę już tylko raz dziennie.

Dzięki temu w czerwcu wyglądało to tak:



  • mleko - 50 zł (Bebilon 2, 1200 g wystarcza nam na niecały miesiąc)
  • kaszki - 42 zł (7 x Bobowita kaszka mleczno-wieozbożowa o smaku owocowym bez dodatku cukru)
  • obiadki - 18 zł (Bobovita z rybką)
  • deserki - 16 zł (jogurty Babydream bez cukru)
  • soczki - 20 zł (Bobofrut)
  • kosmetyki - 44 zł (Linomag, Nivea z filtrem do ciała)
  • leki - 10 zł (witamina D)
  • pieluchy - 84 zł (3 x Dada 4 plus 2 x Paklanki)
  • chusteczki - 10 zł (3 x Fitti)

Łącznie - 294 zł

To mi się podoba :) 200 zł mniej niż zwykle. Z drugiej strony oszczędności są nieco pozorne, bo przecież kupuję specjalnie dla Ufolinka dobre jakościowo serki homogenizowane, dżemy bez dodatku cukru, lepszej jakości mięso czy jajka z wolnego wybiegu. Ale to i tak nie kosztuje tyle co gotowe dania dla dzieci.


Poniżej:



czwartek, 25 czerwca 2015

UFOLINEK CHODZI !!! :)))


Jakiś czas temu pisałam, że Ufolinek zaczyna się puszczać i robić po kilka kroczków. Były to sporadyczne sekwencje trzech, czterech kroków. Potem jakieś dwa tygodnie cisza w tym temacie. Aż tu nagle w niedzielę patrzymy, a synek jak gdyby nigdy nic idzie sobie od stołu do sofy, jakieś dziesięć kroczków. Nic nie pisałam, bo nie chciałam zapeszyć. Tymczasem z dnia na dzień chodzi coraz więcej i więcej. Wczoraj chodził już po całym mieszkaniu. Na początku wyglądał śmiesznie, chodził jak mały paralityk :D Teraz chodzi bardzo wolno, ostrożnie, co jakiś czas łapiąc równowagę. Oczywiście nadal zalicza upadki na pupę. Ale nauczył się wstawać bez trzymania spryciarz jeden! Coś czuję, że raczkowanie pójdzie na dniach w zapomnienie :)
Teraz dopiero będzie mi wszędzie zaglądał ;)



wtorek, 23 czerwca 2015

ROLA OJCA W ŻYCIU DZIECKA - TATA UFOLINKA


Rola taty w opiece i wychowaniu malucha jest niezaprzeczalnie znacząca. Dlatego cieszy mnie, że coraz częściej widujemy mężczyzn spacerujących z wózkiem czy robiących zakupy z dzieckiem w nosidełku. Nikogo już nie dziwi, że mężczyzna bierze czynny udział w opiece nad maluszkiem od dnia jego narodzin. Zmienia pieluszki, karmi butelką, wstaje do niego w nocy i przytula. Obecnie kąpiel noworodka, później niemowlaka staje się domeną taty, który świetnie sobie z tym radzi. Współczesny tata pęka z dumy, że jest ojcem i nie ma żadnych problemów z tym, by przejąć obowiązki dawniej określane jako kobiece.
Ojcowie pragną mieć aktywny udział w wychowaniu malucha, chcą widzieć jak dziecko rośnie, rozwija się i dojrzewa. Mężczyzna staje się tatą już na etapie brzuszkowym. Chodzi na USG by zobaczyć maluszka, dba o ciężarną partnerkę, rozmawia z brzuchem, a na koniec uczestniczy przy porodzie.


Jakim tatą jest tata Ufolinka? :)

  • jest tatą, który bardzo go chciał i nie mógł się go doczekać.
  • jest tatą, który zdenerwowany stał za szybą sali operacyjnej i roztrzęsiony patrzył jak wyjmują naszego chłopczyka.
  • jest tatą, który wziął go na ręce zaraz po urodzeniu i zaniósł do sali, gdzie był mierzony, ważony itp.
  • jest tatą, który zaraz po urodzeniu synka poszedł na urlop ojcowski, aby spędzić z nami te dwa pierwsze tygodnie życia Ufolinka.
  • jest tatą, który potrafi zrobić w domu wszystko: ugotować pyszny obiad, naprawić zepsutą rzecz, umyć okna, wykafelkować balkon, pomalować ściany itp.
  • jest tatą, który od początku opiekował się synkiem, karmił go, przewijał, kąpał, tulił.
  • jest tatą, który uwielbia synka i jest z niego dumny.
  • jest tatą, który się z nim wygłupia, chodzi na spacery i uczy nowych rzeczy.
  • jest tatą, za którym Ufolinek tęskni. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że kilka razy dziennie pyta o tatę albo siada przed jego zdjęciem, uśmiecha się do niego i mówi "tata" :)
  • jest tatą, który przed snem zawsze zagląda do pokoju synka aby popatrzeć na niego jak śpi.

I choć tata Ufolinka jest typowym mężczyzną i miłość do synka nie pojawiła się od razu, tylko rodziła się stopniowo, to wiem że lepszego taty nie mógł sobie Ufolinek wymarzyć :)

Poniżej sześciodniowy Ufolinek z tatą :)























poniedziałek, 22 czerwca 2015

POŻEGNANIE SMOCZKA - DOŚWIADCZENIA UFOLINKA


Zacznę od tego, że Ufolinek nigdy nie był jakoś bardzo przywiązany do smoczka. Używał go wyłącznie przy zasypianiu. Dodam jeszcze, że od zawsze zasypia sam w około 15 minut od odłożenia do łóżeczka, bez płaczu, marudzenia itp. Po kilku minutach od zaśnięcia wypluwał smoka i nie upominał się o niego nawet wówczas gdy przebudził się w nocy. Dlatego postanowiłam już teraz oduczyć go zasypiania ze smoczkiem. Powody są trzy:
  • uważam, że im szybciej tym lepiej (łatwiej oduczyć dziecko)
  • dla dobra ząbków i aparatu mowy
  • fakt, że od sierpnia Ufolinek idzie do Klubu Malucha i wolę by wówczas już nie używał smoczka choćby ze względów higienicznych. Boję się, że mógłby wziąć smoka innemu dziecku, albo inny maluch mógłby zabrać mu jego i wpakować sobie do buzi.

Przygotowałam psychicznie siebie i tatę Ufolinka na to, że przez kilka dni może być trudno i że musimy być konsekwentni oraz cierpliwi. 
Zapisywałam dokładnie jak wyglądały poszczególne dni. Oto moje zapiski:

  • Dzień pierwszy
Po raz pierwszy nie podałam Ufolinkowi smoczka kładąc go do snu o 20:00. Normalnie zasypia sam w ciągu około 15 minut. Bez smoczka kręcił się 1.5 godziny. Nie mógł wyciszyć się i znaleźć sobie miejsca. Co dziwne obyło się bez płaczu. Noc przespał normalnie. Zapowiadało się całkiem dobrze.

  • Dzień drugi 
Położyłam go na pierwszą drzemkę jak zwykle o 10:00. Od razu zaczął marudzić i jęczeć. Gdy zaczął płakać wyjęłam go z łóżeczka (on tak rzadko płacze, praktycznie tylko wówczas gdy go bolą zęby, że trudno mi wytrzymać gdy płacze). Położyłam go godzinę później po drugim śniadaniu. Pół godziny się kręcił, ale w końcu zasnął. Spał godzinę. Przez to że wszystko przesunęło się o dwie godziny, nie kładłam go już na drugą drzemkę. Wytrzymał do wieczora normalnie.

Wieczorem zaczął płakać od razu po odłożeniu do łóżeczka. Zanosił się płaczem przez 10 minut. Byłam go raz przytulić, ale jak wyszłam rozpaczał jeszcze bardziej. Tata Ufolinka chciał mu podać smoczek. Ale wytłumaczyłam mu, że chociaż nam ciężko musimy być konsekwentni, bo inaczej nic z tego. Oczy miałam pełne łez, ale zacisnęłam zęby. Po 10 minutach się uspokoił. Kolejne 10 kręcił się i pojękiwał. W końcu zasnął. 20 minut - to chyba nie tak źle.

  • Dzień trzeci
Położyłam go na pierwszą drzemkę o zwykłej porze. Zaczął płakać jak tylko poczuł, że go odkładam do łóżeczka. Płakał około 10 minut, ale mniej rzewnie niż dzień wcześniej. Kolejne 10 minut się wyciszał. Zasnął. Spał raptem 15 minut. Normalnie śpi około 1,5 godziny. Obudził się z płaczem.

Przed drugą drzemką nie płakał. Jęczał cichutko. Ale spał tylko pół godziny i znowu obudził się z płaczem.

Po odłożeniu do łóżeczka wieczorem 10 minut się wyciszał. Potem zaczął płakać. Płakał około 5 minut, kolejne 10 znowu się wyciszał. Spał całą noc.

  • Dzień czwarty
Po odłożeniu do łóżeczka na pierwszą drzemkę płakał standardowo 10 minut. Muszę naprawdę bardzo się starać żeby do niego nie pójść. Ale wiem, że to tylko pogorszy sprawę i wydłuży proces zasypiania. Po 10 minutach nastąpiła cisza. Spał godzinę.

O dziwo gdy odkładałam go na drugą drzemkę nawet się nie skrzywil. Pobawił się przez chwilę i zasnął. Spał ponad godzinę, czyli tak jak zwykle. 

Wieczorem było podobnie. Zasnął jak gdyby nigdy nic po 15 minutach zabawy przywieszkami.  Spał całą noc. 

  • Dzień piąty

Wczoraj już myślałam, że mamy to za sobą. Ale chyba jednak nie. 
O 10:00 położyłam synka jak zwykle na drzemkę. Do 10:30 buczał, jęczał, w końcu się rozpłakał. Poszłam po niego. Nie wyglądał na śpiącego. Nie pozostało mi nic innego jak wyjąć go z łóżeczka. O 11:00 zjadł drugie śniadanie i zrobiłam kolejne podejście. Najpierw się bawił, potem znowu buczał, jęczał, krzyczał. O 12:00 wyjęłam go z łóżeczka. Kompletnie nie było po nim widać zmęczenia. Pomyślałam, że przestawia się na jedną drzemkę. I teraz nie wiem czy to efekt odstawienia smoczka, czy po prostu nastał już ten czas. Po raz trzeci położyłam go o 13:15. Zasnął bez marudzenia w ciągu 10 minut. Spał prawie 1,5 godziny.

Wieczorem rozpłakał się jak odkładałam go do łóżeczka, ale płakał tylko minutkę. Potem zasnął. Przebudził się z płaczem około 23. Pierwszy raz od kilku miesięcy... Chyba coś mu się śniło, pewnie smoczek... Otuliłam go kołdrą i zasnął. 

  • Dzień szósty 

Chyba ostatecznie przestawił się na jedną drzemkę. Położyłam go o 13. Zasnął bez marudzenia i spał 2 godziny.

Wieczorem po odłożeniu zapłakał, ale trwało to góra minutę. Zasnął i spał spokojnie do rana. 

  • Dzień siódmy

Położyłam go tak jak wczoraj o 13. Zasnął bez marudzenia po 5 minutach. Spał ponad godzinę. Trochę krótko...

Wieczorem był taki padnięty, że zasnął w 5 minut :)


Mogę chyba uznać, że odsmoczkowanie mamy za sobą :)
Reasumując, nie było tak źle. Jestem dumna zarówno z synka, że był taki dzielny, jak i nas że wytrwaliśmy w swoim postanowieniu. Muszę tylko oswoić się z nowym rytmem dnia Ufolinka i tym, że niestety teraz będę miała mniej czasu dla siebie. Coś za coś...



piątek, 19 czerwca 2015

URODZENIE DZIECKA A WIĘKSZA SKŁONNOŚĆ DO WZRUSZEŃ






















Od kiedy na świat przyszedł Ufolinek stałam się bardziej skłonna do wzruszeń. O ile na początku można to było zrzucić na szalejące hormony, to teraz nie mam pojęcia dlaczego tak jest. 
Wzruszam się często, nierzadko z błahego powodu.

Oto przykłady:
  • 10 minut po tym jak wróciliśmy z Ufolinkiem do domu ze szpitala wybuchnęłam płaczem. Nie wiem czy to wina hormonów czy po prostu spóźniona reakcja na stres. A może świadomość nieodwracalności tego co się stało, ciężar odpowiedzialności i uświadomienie sobie że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Pewnie wszystko po trochu. 
  • Gdy tata Ufolinka wrócił po dwutygodniowym urlopie ojcowskim do pracy Małemu akurat zaczęły się kolki. Przez kilka dni nie mogłam go odłożyć nawet na chwilę, bo tylko w moich ramionach się uspokajał. Nie mogłam nic zjeść, umyć się, pójść do toalety. Codziennie rano żegnałam tatę Ufolinka ze łzami w oczach. Był przerażony. Chciało mi się płakać z bezsilności i poczucia ubezwłasnowolnienia. Na szczęście nie trwało to długo.
  • Płaczę, gdy Ufolinek płacze z bólu. Nie mogę znieść myśli, że cierpi. Czuję namacalny ból gdzieś koło serca. 
  • Nie mogę też słuchać o krzywdzie innego dziecka (szczególnie niemowlaka), ani tym bardziej na nią patrzeć. Co ciekawe tata Ufolinka też tak ma.
  • Na samą myśl, że synkowi mogłoby się coś stać paraliżuje mnie lęk,  a łzy napływają do oczu.
  • Podobnie dzieje się,  gdy myślę o swojej śmierci w odniesieniu do tego,  że Ufolinek zostałby bez mamy :(
  • Chce mi się płakać na samą myśl, że już w sierpniu muszę wrócić do pracy,  a mój chłopaczek wyląduje w Klubie Malucha wśród obcych ludzi. Gdy tylko o tym pomyślę mam kluchę w gardle...
  • Wzruszam się na filmach, nawet reklamach gdy rodzi się dziecko...
  • Oczywiście wzruszyłam się na pierwsze świadome "mama" :)
  • Czasami wystarczy, że na niego patrzę jak śpi albo się bawi, a oczy same mi się pocą ;)

Czy Wy też tak macie???


środa, 17 czerwca 2015

KOREKTOR POD OCZY - PRZYJACIEL KAŻDEJ NIEWYSPANEJ MAMY


Dzisiejszy wpis będzie nietypowy. Otóż chcę napisać o kosmetyku. Tym razem nie o takim przeznaczonym dla dzieci, ale dla nas - kobiet. Mowa o korektorze pod oczy. Od kiedy zostałam mamą dostrzegam jego zbawienny wpływ na nasz wygląd. Wiadomo, młoda mama niewyspaną jest :) W mniejszym lub większy stopniu, ale zawsze cierpi na niedobór snu. Niestety wiąże się to zwykle z gigantycznymi cieniami pod oczami. I właśnie tutaj z pomocą przychodzi korektor pod oczy. Przez wiele lat byłam zakochana w korektorze YSL Toche Eclat. Do czasu gdy nie odkryłam korektora Heleny Rubinstain Magic Concealer. I właśnie o nim chciałam dzisiaj napisać parę słów.




  • korektor jest zamknięty w estetycznej, higienicznej tubce 
  • pojemność tubki jest większa niż w przypadku innych korektorów, bo ma aż 15 ml
  • jest szalenie wydajny, wystarcza na około 1,5 roku codziennego stosowania !!
  • dostępny w trzech odcieniach (ja używam najjaśniejszego)
  • konsystencja nie jest ani za gęsta ani za rzadka
  • aplikacja jest prosta, łatwo się rozprowadza (ja nakładam palcem)
  • jest bardzo trwały, nie wymaga poprawek w ciągu dnia
  • nie wysusza, co często bywa wadą innych korektorów
  • zawiera kojący ekstrakt z rumianku
  • bardzo dobrze maskuje cienie po oczami, dzięki czemu usuwa oznaki zmęczenia
  • dzięki delikatnym, niewidocznym perłowym drobinkom cudownie rozświetla spojrzenie
  • twarz wydaje się świeża i wypoczęta
  • jedyną jego wadą jest wysoka cena (ja kupuję na Allegro po około 140 zł), ale biorąc pod uwagę, że wystarcza na 1, 5 roku to wydaje mi się, że warto.

W pierwszych miesiącach życia Ufolinka dzięki temu kosmetykowi przypominałam ludzia :) Naprawdę z czystym sumieniem polecam :)


poniedziałek, 15 czerwca 2015

WYCHOWANIE DZIECKA - KILKA MĄDRYCH SŁÓW


Przeczytałam ostatnio takie oto mądre słowa:


  • Jeśli dziecko jest zawstydzane, uczy się poczucia winy. 
  • Jeśli dziecko doświadcza wrogości, uczy się walczyć. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze krytyki, uczy się potępiać. 
  • Jeśli dziecko musi znosić kpiny, uczy się nieśmiałości. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze zachęty, uczy się ufności. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze aprobaty, uczy się lubić siebie. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze akceptacji i przyjaźni, uczy się tego, jak znaleźć miłość w świecie. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze uczciwości, uczy się sprawiedliwości. 
  • Jeśli dziecko żyje w poczuciu bezpieczeństwa, uczy się ufności. 
  • Jeśli dziecko jest akceptowane i chwalone, uczy się doceniać innych. 
  • Jeśli dziecko żyje w atmosferze tolerancji, uczy się być cierpliwym. 


Zamierzam wziąć sobie te słowa do serca...
Dla Ciebie synku :*





















piątek, 12 czerwca 2015

"KSIĘGA DŹWIĘKÓW " BRAVI SOLEDAD




  • Ta książka to międzynarodowy bestseller. 
  • Przeznaczona jest dla dzieci od 12 miesiąca życia.
  • To bardzo wesoła książeczka do wspólnego oglądania, czytania i zabawy w wydawanie odgłosów. 
  • Książka aż kipi od najróżniejszych odgłosów, np: bim bom, apsik, kum kum, gul gul, dzyń dzyń, eoeoeo.
    Dodaj napis
  • Są tu dźwięki wydawane przez zwierzęta, przedmioty i ludzi. 
  • Ma aż 118 stron! To chyba najgrubsza książeczka dla maluchów. 
  • Na każdej ze stron znajduje się obrazek, a obok jest napisane jaki dźwięk wydaje dany przedmiot. 
  • Niektóre dźwięki są zaskakujące ;) No chyba, że Wy wiedzieliście jak robi gniazdko elektryczne :D 
  • Dostarcza dziecku, a także rodzicom dużo radości :) 
  • Wspomaga rozwój intelektualny dziecka. 
  • Na Allegro kosztuje 27 zł z dostawą. 


Moim zdaniem to świetna pozycja dla najmłodszych. Dzięki niej dziecko bawi się, uczy, śmieje i spędza czas razem z rodzicem. Tym samym to dobry pomysł na prezent. Ufolinek dostał ją od rodziców na Dzień Dziecka :)




środa, 10 czerwca 2015

PREZENTY NA DZIEŃ DZIECKA


Nie jestem zwolenniczką dawania dzieciom prezentów na Dzień Dziecka, chyba że jest to naprawdę jakiś drobiazg. Uważam, że magia tego dnia powinna polegać na tym, że poświęcamy dziecku więcej czasu niż zwykle, organizujemy rodzinne wyjście czy to na lody czy do zoo. Do dzisiaj pamiętam Dni Dziecka, kiedy byłam mała. Dostawałam zawsze książkę, a rodzice zabierali mnie i brata na lody w kubeczku :) Kiedyś to było nie byle co. Takie lody w kubeczku z dodatkami jadło się może dwa razy do roku. Chciałabym aby mój synek kojarzył Dzień Dziecka ze wspólnymi, wyjątkowymi chwilami. Już nie mogę doczekać się kiedy będzie na tyle duży, że będziemy mogli wybrać się do Parku Dinozaurów, Aquaparku, Muzeum Techniki czy na wystawę klocków Lego.
Jego pierwszy Dzień Dziecka  nie był jakiś wyjątkowy. Spędziliśmy go w miarę normalnie. A po południu Ufolinka odwiedzili dziadkowie. 

Oczywiście dostał też kilka prezentów:

  • piramidkę edukacyjne kubeczki - od razu przypadła mu do gustu. Nie ma jak porzucać sobie kubeczkami ;)


  • książkę "Księga dźwięków" Bravi Soledad - bardzo fajna pozycja. Wkrótce pojawi się na blogu jej recenzja.


  • basenik ogrodowy z piłką i kołem w zestawie firmy Intex - bardzo fajny. Zresztą już przetestowany :) Nie zalicza się do tych najmniejszych, ale to dobrze, bo ktoś może siedzieć w środku razem z Ufolinkiem.


  • szczeniaczka uczniaczka Fisher Price - moim zdaniem zbyt drogi prezent na taką okazję... Co nie zmienia faktu, że szczeniaczek jest uroczy :)

  • pierwszy samochód - co ciekawe ma na imię tak samo jak Ufolinek :) Synek nadal najbardziej lubi bawić się miseczkami, kubeczkami czy kółkami, ale samochód również wzbudza jego zainteresowanie :)




poniedziałek, 8 czerwca 2015

PRZECHODZENIE ZE SŁOICZKÓW NA DOMOWE JEDZENIE - CZĘŚĆ III


To już ostatni post z tej serii. Rewolucja żywieniowa zakończyła się sukcesem. Jestem dumna zarówno z synka, jak i z siebie ;)
Ufolinek je już na obiad praktycznie to co my. Oczywiście czasami muszę mu podać coś innego, bo mamy akurat jakieś pikantne danie, ale nie stanowi to problemu, ponieważ zawsze zamrażam mu dwie porcje potrawy, którą jadł kilka dni wcześniej. Dzięki temu nie muszę specjalnie dla niego gotować osobnego obiadu. Po prostu wyciągam pojemniczek, w którym jest na przykład klopsik, cztery łyżeczki ryżu, marchewka oraz sosik, podgrzewam, rozdrabniam widelcem i gotowe. Już nawet na działkę nie zabieram słoiczków. W zeszłym tygodniu podałam synkowi słoiczek tylko raz, ale tylko dlatego że chciałam żeby zjadł rybkę, a przez długi weekend, który praktycznie cały spędziliśmy na działce, nie miałam kiedy jej przygotować.
Teraz jest bardzo dobry moment na samodzielne gotowanie dla dzieci, ponieważ pojawiły się młode warzywa. Co drugi dzień gościmy na rynku, gdzie zaopatrujemy się w młode marchewki, młode ziemniaczki czy buraczki. Mam nadzieję, że jest w nich choć trochę witamin...

W ubiegłym tygodniu Ufolinek jadł na zmianę:

A ku-ku! Jest coś do jedzenia?
  • botwinkę - która okazała się absolutnym hitem i numerem jeden na liście ulubionych potraw mojego chłopaczka. Bardzo się z tego cieszę, bo to samo zdrowie. Zupa była normalnie zaprawiona śmietaną. Jedyna różnica między naszą zupą, a jego polegała na tym, że do naszej dodałam odrobinę octu i cukru do smaku. 
  • klopsiki z mielonej piersi indyka w sosie koperkowym z marchewką. Do tego zamiennie ziemniaki lub ryż. Sos robiłam bez zasmażki. Zagęściłam go normalnie mąką i śmietaną. To drugie ulubione danie Ufolinka :)
  • zupa pomidorowa z ryżem, młodymi marchewkami oraz kawałkami kurczaka - zjadł, ale nie z takim entuzjazmem jak botwinkę.

Jeśli chodzi o inne aspekty rewolucji żywieniowej Ufolinka, to również zakończyły się sukcesem.
Synek zaczął jeść na drugie śniadanie kanapkę. Najbardziej lubi z dżemem owocowym. Kupuję mu dżemy, które w składzie mają wyłącznie owoce, pektynę oraz sok jabłkowy, który pełni rolę cukru. Dwa razy w tygodniu podaję mu również serek naturalny Bieluch, który w składzie ma wyłącznie mleko pasteryzowane oraz żywe kultury bakterii. Bardzo mu smakuje, zjada całe opakowanie. 

Ponadto zrezygnowaliśmy z wieczornej butli na rzecz kaszki podawanej łyżeczką. Ufolinek nawet nie zauważył różnicy. Teraz butelki używamy wyłącznie rano do podania mleczka.

Reasumując, bardzo się cieszę że w miarę szybko udało się wprowadzić założone zmiany. To dla mnie bardzo ważne, bo od sierpnia synek będzie chodził do Klubu Malucha i tam będzie jadł większość posiłków. Mam nadzieję, że nie będzie z tym problemu.


Poniżej:
PRZECHODZENIE ZE SŁOICZKÓW NA DOMOWE JEDZENIE - CZĘŚĆ I
PRZECHODZENIE ZE SŁOICZKÓW NA DOMOWE JEDZENIE - CZĘŚĆ II



czwartek, 4 czerwca 2015

ROZWÓJ NIEMOWLAKA - JEDENASTY MIESIĄC ŻYCIA UFOLINKA


Jak zaczynałam pisać tego posta wydawało mi się, że nie mam żadnych zdjęć godnych zamieszczenia. Tymczasem okazało się, że jest ich aż nadto. Musicie mi wybaczyć... Wiecie, syndrom zakochanej mamuśki ;)

Oto podsumowanie ostatniego miesiąca:

  • Ufolinek trzymany za rączki chodzi coraz sprawniej, a przy meblach wręcz biega. Ma na swoim koncie już pierwsze samodzielne kroczki. Kilka razy zaskoczył nas sekwencją 3-5 kroków. Jednak widać, że jeszcze się boi.



  • Po raz pierwszy bawił się w piaskownicy. Strój miał trochę nieadekwatny do okoliczności, ale to dlatego że zaliczył piaskownicę dość spontanicznie.
  • Zaczęliśmy przy bezwietrznej pogodzie odsłaniać uszka.


















    • Zaczął jeść na obiad to co my. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj i tutaj
    • Sięga coraz wyżej, a jego ostatnie hobby to wyciąganie książek z regału książkowego. 



    • Ufolinek pokochał muzykę :) Codziennie rano pokazuje na radio i mówi: "eee eee". Chce żebym mu je włączyła. Jak tylko usłyszy pierwsze takty piosenki zaczyna podrygiwać :D
    • Odchodzimy powoli od emolientów na rzecz normalnego żelu do mycia dla dzieci.


















    PODSUMOWANIE:

    Waga: 9800 g

    Rozmiar: 80

    Umiejętności:

    • pierwsze samodzielne kroczki - 16.05
    • reagowanie na muzykę i podrygiwanie do piosenek :)
    • nauczył się mówić "tata" - nie muszę mówić kto teraz w domu chodzi dumny jak paw ;)
    • sam inicjuje zabawę (przynosi zabawkę, uśmiecha się, robi śmieszne miny)
    • kilka dni temu nauczył się wchodzić na łóżko (na sofę próbuje, ale jest za wysoka)
    • próbuje dopasować klocki do otworów w sorterze
    • poznał wiele nowych słów i potrafi pokazać jak na przykład zapytam gdzie jest oko
    • wie do czego służą poszczególne przedmioty 

    Dolegliwości:
    • związane z ząbkowaniem (więcej tutaj)

    Sen:
    • bez zmian 11 godzin w nocy od 20 do 7 (bez przebudzania) 
    • dwie drzemki w dzień: o 10-tej ok 1,5 godziny oraz o 15-tej ok 1,5 godziny


    Wcześniejsze miesiące:

    wtorek, 2 czerwca 2015

    JADŁOSPIS DZIESIĘCIOMIESIĘCZNEGO NIEMOWLAKA - MENU UFOLINKA - MAJ


    Zapowiadałam na maj małą rewolucję w żywieniu Ufolinka. Osoby, które śledzą bloga wiedzą, że takowa miała miejsce :) Synek zjada na drugie śniadanie już nie tylko kaszkę, ale też kanapki, a na obiadek dostaje głównie to co my :)

    Wygląda to tak:



    7:30 - śniadanie - mleko Bebilon 2 (200 ml wody plus 7 miarek proszku)

    11:30 - drugie śniadanie - zamiennie:
    - kaszka mleczna wielozbożowa o smaku owocowym Bobovita bez dodatku cukru (110 ml wody i 4 łyżki stołowe kaszki) - z miseczki
    - kanapka z dżemem bez cukru lub serkiem śmietankowym Turek

    15:00 - obiad - zamiennie:
    - to co ja upichcę dla nas np: potrawka z kurczaka, gulasz wołowy, klopsiki w jakimś sosie, różne zupy. Do tego ziemniaki, różne kasze, makaron lub ryż. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj i tutaj
    - około 2 razy w tygodniu słoiczek 190 ml Bobovita lub Gerber


    18:00 - deser - tutaj wiele opcji:
    - starte jabłuszko lub gruszka plus kilka chrupków kukurydzianych lub ciasteczek Hipp
    - starte jabłuszko lub gruszka z kleikiem ryżowym i jogurtem naturalnym

    - jogurt naturalny z owocami ze słoiczka
    - jabłuszko, gruszka, arbuz lub awokado w kawałeczkach (podaję mu, bo jak dostaje do rączki to za dużo na raz pakuje do buzi i się krztusi)

    - ryż ze startym jabłuszkiem, jogurtem naturalnym i cynamonem
    - kisiel z soku dla niemowląt (przepis tutaj)
    - budyń na mleku modyfikowanym (przepis tutaj)
    - serek naturalny Bieluch
    - jogurty i twarożki dla niemowląt Gerber lub Babydrem bez dodatku cukru
    - musy owocowe ze zbożami Bobovita lub Babydream bez dodatku cukru

    20:00 - kolacja - kaszka mleczna ryżowa Bobovita o smaku bananowym bez dodatku cukru (200 ml wody i 3 łyżki stołowe kaszki) - z butelki

    Ufolinek pije nadal tylko sok rozcieńczony wodą (sok to około 15%). Wypija około 200 ml dziennie.


    Poniżej:
    Jadłospis Ufolinka - listopad
    Jadłospis Ufolinka - grudzień
    Jadłospis Ufolinka - styczeń
    Jadłospis Ufolinka - luty
    Jadłospis Ufolinka - marzec



    poniedziałek, 1 czerwca 2015

    DZIEŃ DZIECKA


    "Gdyby na wielkim świecie zabrakło uśmiechu dziecka, byłoby ciemno i mroczno, ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezgwiezdnej i bezksiężycowej - mimo wszystkich słońc, gwiazd i sztucznych reflektorów. Ten jeden mały uśmiech rozwidnia życie." Julian Ejsmond





    Życzę Waszym dzieciom przede wszystkim zdrowia i szczęśliwego dzieciństwa :)