Ostatnio przeszedł sam siebie. W piątek był dzieckiem wyśnionym, wymarzonym, po prostu idealnym. Zwykle śpi od 20 do 8. Jednak tego dnia wyjątkowo obudził się o 7. Obudziło mnie jego stęknięcie. Postanowiłam poczekać i zobaczyć jak sytuacja się rozwinie. I... obudziłam się o 8:15. Nie wiem czy zasnął czy po prostu bawił się przywieszkami przy łóżeczku. W każdym razie jak się obudziłam usłyszałam jak do siebie gada :) Postanowiłam dać sobie jeszcze 15 minut gratis pod cieplutką kołdrą. Zawsze korci mnie żeby pobiec do jego pokoju i zobaczyć tą niewyobrażalną radość na jego twarzyczce na mój widok, ale wiem że gdyby mnie zobaczył to nie zostałby już w łóżeczku, a ja nie mogłabym się oddalić na pół metra. Dlatego zwykle zaglądam do niego po około 30-40 minutach, w trakcie których on ładnie się bawi, a ja ogarniam swoją osobę.
Gdy już zobaczyłam ten najpiękniejszy uśmiech świata, nakarmiłam go i przebrałam w dzienne ciuszki. Następnie posadziłam wśród zabawek. Pobawił się grzecznie ponad godzinę, po czym zaczął trzeć oczka. Zaniosłam go do łóżeczka i przymknęłam drzwi. Zwykle o tej porze śpi zaledwie 40 minut, maksymalnie godzinę. Tymczasem zobaczyłam go dopiero po 3 godzinach! Spał ponad dwie, a potem znowu bawił się przywieszkami. Przeczytałam 150 stron książki! Było przecudownie! Potem znowu przywitał mnie przeuroczym uśmiechem, zjadł i poszliśmy na spacer. Całe 1,5 godziny był grzeczniutki, że aż ludzie na poczcie, gdzie spędziliśmy jakieś 15 minut, nie mogli się nadziwić. Gdy wróciliśmy do domu zjadł, pobawił się pół godziny i poszedł spać na kolejne 1,5 godziny. Po drzemce znowu zabawa i tak do wieczora. Myślałam, że ja się tak wyspał w ciągu dnia to będzie problem wieczorem. Ale gdzie tam. Zasnął normalnie o 20-tej jak tylko przyłożył głowę do poduszki. Po prostu anioł!
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że tak może wyglądać dzień z ośmiomiesięcznym niemowlakiem pewnie bym nie uwierzyła. Zresztą aż tak dobre dni zdarzają się rzadko. Ale dzięki temu piątek trzynastego zyskał nowy wymiar, a ja czułam się jakby ktoś podarował mi super prezent. Dziękuję synku :*
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że tak może wyglądać dzień z ośmiomiesięcznym niemowlakiem pewnie bym nie uwierzyła. Zresztą aż tak dobre dni zdarzają się rzadko. Ale dzięki temu piątek trzynastego zyskał nowy wymiar, a ja czułam się jakby ktoś podarował mi super prezent. Dziękuję synku :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz