poniedziałek, 29 grudnia 2014

BRAĆ DZIECKO NA RĘCE CZY NIE?




Pewnie każda z Was ma swoje zdanie na ten temat. To tak jak z pytaniem czy spać z dzieckiem w łóżku czy nie i wieloma innymi, które zadajemy sobie gdy zostajemy mamami. 

Nie jestem ani zwolenniczką ciągłego noszenia dziecka, ani zwolenniczką pozostawiania dziecka samemu sobie.

Ufolinek na szczęście od samego początku był dzieckiem raczej bezproblemowych i praktycznie niepłaczącym. Z racji tego nie często był brany na ręce i do dzisiaj rzadko kiedy się tego domaga.
Pamiętam, że już jako kilkudniowy skrzat potrafił odłożony po nakarmieniu do łóżeczka leżeć sobie z otwartymi ślepkami przez jakąś godzinę. Jak tak na niego patrzyłam to ręce same mi się do niego wyciągały, ale rozum podpowiadał mi "zostaw, skoro tak spokojnie leży to widocznie mu dobrze. A jak będziesz go brała to się przyzwyczai i potem będzie na tobie wisiał całe dnie". Posłuchałam rozumu i chyba dzięki temu mam tak samodzielne dziecko, które potrafi zająć się sobą, a ja dzięki temu mam czas ogarnąć dom czy spokojnie się wykąpać. Nie muszę go też tulić przed snem. Po prostu odkładam go do łóżeczka, daję buziaka i smoka, okrywam kołderką i wychodzę. Ufolinek zasypia albo od razu albo po kilku minutach. Sama nie wiem. A może on po prostu już taki jest. I noszenie nie ma tu nic do rzeczy.

Z drugiej strony nie podoba mi się teoria zostawiania płaczącego dziecka samego sobie, bo przecież w końcu się zmęczy i przestanie/uśnie. Uważam, że jeśli maluszek płacze to koniecznie trzeba go przytulić. Dzięki temu ma poczucie bezpieczeństwa i tworzy się w nim wewnętrzne przekonanie, że zawsze może na nas liczyć. Swoją drogą, zawsze zdumiewały mnie matki, które gdy tylko dziecko zapłakało zrywały się i pędem do niego biegły. Teraz robię dokładnie tak samo i jest to ode mnie niezależne. Normalnie niczym błyskawica :)

Oczywiście, nie jest tak że przytulam synka tylko wtedy kiedy płacze. Gdyby tak było czasami nie przytulalibyśmy się cały tydzień. Mamy tam swoje przytulaśne momenty w ciągu dnia :)

Po prostu staram się nie przeginać ani w jedną ani w drugą stronę. I zdaję się na swoją intuicję. Bacznie też obserwuję swoje dziecko i staram się odczytać jego potrzeby i pragnienia. Póki co, zarówno mama jak i syn są zadowoleni :)




1 komentarz:

  1. Zagadzam sie w 100% nie rozumiem jak można zostawić samopas dziecko które płacze. Ono płacze bo nas potrzebuje nie mówię tu o wymuszaczach ale o płaczu .Poza tym siedze w domu dla niej to co mam ważniejszego do roboty niż utulenie bąbelka.

    OdpowiedzUsuń