Od kiedy dziecko powinno spać we własnym pokoju? Pewnie ile mam tyle opinii na ten temat.
Wydaje mi się, że w dużej mierze zależy to od dziecka. Od tego jakie jest, czy ma problemy z zasypianiem, czy budzi się w nocy, czy potrzebuje bliskości, czy po prostu jest na to gotowe.
Ufolinek od samych narodzin nie miał problemu z zasypianiem i nieraz wprawiał w zdumienie znajomych i członków rodziny gdy odkładany o 20:00 do łóżeczka zasypiał sam w ciągu góra 5 minut nawet jeśli w pokoju obok odbywało się spotkanie towarzyskie :)
Poza tym od samego początku wiedział, że noc jest od spania. Skąd to wiedział, nie mam pojęcia. Może dzięki temu, że codziennie o tej samej godzinie odbywała się kąpiel i o tej samej godzinie wędrował do łóżeczka. W każdym bądź razie przesypiał całe noce budząc się tylko na karmienie. W pierwszym miesiącu budził się dwa razy w ciągu nocy, w trzecim już tylko raz około 3-4, a pod koniec trzeciego miesiąca w ogóle przestał się budzić. Bo karmienia o 6 rano nie można chyba zaliczyć do nocnych pobudek. Ku uciesze domowników, po tym karmieniu synek zasypia jeszcze na jakieś 2-3 godzinki :)
Gdy byłam w ciąży postanowiliśmy, że jak nie będzie żadnych problemów przeniesiemy Małego do własnego pokoiku jak skończy pół roku, aby nie był jeszcze do końca świadomy co się dzieje i nie rozpaczał z tego powodu. Gdy o tym wspominaliśmy wszyscy nam mówili: "zobaczycie jak się urodzi zmienicie zdanie i jeszcze zabierzecie go do swojego łóżka".
Zdania nie zmieniliśmy i nadal nie wyobrażamy sobie byśmy mogli spać w trójkę. Kilka razy zdarzyło się, że wzięłam synka na chwilę do łóżka w nocy, na przykład jak bolał go brzuszek, ale jak tylko usnął odkładałam go z powrotem do łóżeczka. Mało tego plany się zmieniły i z racji tego, że trafił nam się taki wyjątkowy egzemplarz przeprowadzka nastąpiła już jakiś czas temu, gdy Ufolinek skończył trzy miesiące. Odbyło się to bez żadnego problemu. Synek zasnął jak zwykle i przespał całą noc tak jak i noce wcześniej, a chyba nawet lepiej, bo nie budziły go odgłosy od strony naszego łóżka. I nie mam tu na myśli odgłosów "przytulania się", ale zwykłe nocne odgłosy kręcenia się w łóżku, pochrapywania czy wzdychania. Od tego dnia i ja zaczęłam lepiej sypiać, bo wprawdzie budzę się jak pojękuje, ale nie budzą mnie już jego westchnienia i kręcenie się przez sen. Póki co wyszło nam to na dobre. Jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego rozwiązania, nawet jeśli co niektórzy posądzają nas o to, że jesteśmy wyrodnymi rodzicami ;)
A sam Ufolinek chyba jest zadowolony, bo codziennie rano gdy wchodzę do jego pokoju wita mnie przeogromnym uśmiechem, co jest najsłodszym widokiem na świecie :)
A oto Ufolinek w swoim królestwie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz